” Przebierańców było co nie miara. Okazało się, że to była jedna z tych imprez, na której po prostu wstyd się nie przebrać. Po całym sezonie walki o życiówki i niekiedy biegu na granicy wytrzymałości, nareszcie przyszła zasłużona nagroda – start bez jakiejkolwiek presji. Wreszcie mogłem odreagować. Tak jak stałem, tak ruszyłem nie martwiąc się o wynik, który uzyskam na mecie. Ba! Nawet Garmina ze sobą nie wziąłem. Po raz pierwszy od 3 lat nie wiedziałem jakim tempem biegnę. Było to zupełnie nowe doświadczenie. “

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *